niedziela, 5 września 2010

o przekładaniu

Pierwsze informacje o wydarzeniach, które mają tworzyć Rok Miłosza, przypomniały mi jedno ze spotkań uniwersyteckiego koła naukowego. Mieliśmy porozmawiać o amerykańskim, XIX-wiecznym pisarzu (warto zaznaczyć, że nie było to spotkanie amerykanistów): niektórzy przeczytali zadany tekst, inni zapamiętali nazwisko i nawet dowiedzieli się, kim był jego właściciel, pozostała garstka (bo to przecież elitarne spotkania, więc nie było nas wiele) przyszła z nadzieją, że coś ciekawego się wydarzy. Padło pierwsze pytanie: "Jaki jest aktualny stan badań nad tekstami tego autora?", a z kąta dało się słyszeć: "A o kim dzisiaj mowa?"... W czasie majowego Festiwalu Literatury im. Czesława Miłosza odbędzie się seminarium przekładowe "MIŁOSZ 365". Można już wysyłać zgłoszenia (kontrakt wydawniczy na na planowane przekłady Miłosza nie jest wymagany). Ale żarty na bok. W tym przypadku mamy do czynienia z ofertą zaadresowaną do grona specjalistów. Ciekawe, jakie projekty obejmie program "Czesław Miłosz 2011 - Promesa" - wnioski można składać do końca miesiąca.
Zaczynam obawiać się, czy nie miał racji Adam Zagajewski mówiąc w czasie ostatniego spotkania w Krasnogrudzie, że "Rok Miłosza zbliża się w kiepskim momencie. Jest ogólne poczucie, że Miłosz zstąpił do literackiego czyśćca". Jednym z dowodów są niskie nakłady jego książek, innym wyjątkowo marne i nieaktualne strony różnych instytucji związanych z noblistą - "The Miłosz Institute. Archives and Library" (dokumentacja działalności tej polsko-amerykańskiej fundacji założonej w 2003 roku i powołanej w celu "gromadzenia i katalogowania wiedzy na temat dorobku noblisty" kończy się na roku 2007), Fundacji Miejsc Rodzinnych Czesława Miłosza (założona nie bez trudności w 1997 roku, dokumentacja w wersji polskiej kończy się na roku 2003, w angielskiej na 2004, litewskie wpisy zawierają sprawozdania z wydarzeń do 2006). Ostatnim wydarzeniem, które wywołało wzmożone, choć krótkotrwałe zainteresowanie Miłoszem, była (ironiczne, choć jak najbardziej normalne) jego śmierć. Może więc minione 6 lat to wystarczająco długie oczekiwanie na powrót do jego twórczości.
Sensu takiego kroku dowodzi Tony Judt, niedawno zmarły historyk brytyjsko-amerykański pochodzenia żydowskiego, którego wypowiedź na temat Zniewolonego umysłu (opublikowana niecały miesiąc przed śmiercią) od dawna "wisi" na stronie Roku Miłosza, a w ten weekend zastała przetłumaczona i przedrukowana w "Gazecie Wyborczej" (wersja oryginalna z "The New York Review of Books"). To ciekawy tekst, także z punktu widzenia seminarium przekładowego. Judt pisze o tym, jak aktualna jest wiara w ideologię (i stosunek do rzeczywistości zdominowanej przez nią rozpięty między postawą Ketmana a użytkowników pigułki Murti-Bing) w świecie zdominowanym przez narrację kapitalistyczną i jednocześnie, jak potrzebna jest w związku z tym ciągła refleksja niepozwalająca trwać w samookłamywaniu się. Doświadczenie uniwersyteckie nauczyło go, że właśnie ten fenomen (działania podporządkowanego nadrzędnej idei, która jednak nie byłaby elementem systemu religijnego) jest zupełnie obcy studentom z XXI wieku. Okazuje się, że to nie bariera językowa, ale kulturowa/pokoleniowa stanowi problem. Niezależnie też od wszystkich innych utrudnień teksty Miłosza są po prostu hermetyczne. W przypadku poezji to zapośredniczenie przekazu jest wpisane w formę, ale odkrycie, że także prozatorskie i wcale nie literackie teksty noblisty też mają "drugie, trzecie, czwarte dno" przyszło na mnie dosyć późno. Zniewolony umysł to może najlepszy przykład tego "pisania nie wprost", ale "jawność zatajenia" (pseudonimy, skróty) prowokuje szukanie prawdziwych nazwisk i wydarzeń, ukrytych pod aluzjami. I w związku z tym od dawna chyba nikt nie pyta już o to, kim jest Alfa i kolejni bohaterowie - także na amerykańskich uniwersytetach. Natomiast uderzyło mnie przy ostatnim czytaniu Rodzinnej Europy jak dużo w tym tekście, napisanym przecież pierwotnie dla czytelników z Europy Zachodniej (więc, zdawałoby się, z założenia nie aż tak zniuansowany; celem ma być przybliżenie odległych spraw odległego kraju), ironii, którą rozumiem dopiero, gdy w tym samym czasie czytam jego korespondencję z podobnego okresu i tematów, które po latach odnajduję chociażby w Wierszach ostatnich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz