poniedziałek, 20 grudnia 2010

promesa promises

Rok 2010 powoli dobiega końca, plany na Nowy Rok czas czynić. Niektórym się już udało, czego dowodem wyniki pierwszego naboru na projekty finansowane w ramach programu Promesa Miłosz.

Ciekawa to tabelka :
Najwięcej punktów zdobył wniosek Biblioteki Śląskiej o szczytnym tytule "Czesław Miłosz for people". To jedna z kilku bibliotek, które znalazły się wśród beneficjentów programu i jeden z niewielu projektów, który, jak nazwa sugeruje, ma służyć "przeciętnemu zjadaczowi chleba".
Najwięcej funduszy (1120000 zł) popłynie do Krakowskiego Biura Festiwalowego na zorganizowanie II Festiwalu Literackiego im. Czesława Miłosz. To samo biuro złożyło także wniosek pt. "Sacrum Profanum, Made in Poland - Miłosz Sounds" - jak się domyślam chodzi o wydarzenia związane z wrześniowym festiwalem Sacrum Profanum w Krakowie.
Inicjatyw muzycznych jest więcej: Aga Zaryan ma nagrać płytę z angielskimi przekładami wierszy Miłosza, Stowarzyszenie Artystyczne "Muzyka Centrum" zdobyła dotacje na wniosek pod niewiele mówiącym tytułem "Miejsca Miłosza", filharmonia w Gdańsku będzie realizowała projekt pt. "Wiek Miłosza", w Stawisku odbędzie się festiwal: literacko-muzyczne konfrontacje Miłosz - Iwaszkiewicz, Fundacja f.o.r.t.e. organizuje "serię wydarzeń interdyscyplinarnych Słuchając Miłosza" w ramach IV Latające Akademii Muzyki Dawnej.
Teatru niewiele, ale to co jest, choć "teatr" ma tylko w nazwie instytucji, zapowiada się ciekawie: Fundacja Teatru Ósmego Dnia zapowiada produkcję filmu dokumentalnego "Walc z Czesławem Miłoszem".
Najwięcej oczywiście zapowiedzi wydawniczych, w tym kolejny tom niedawno wydanej książki z esejami Miłosza pt. "Rosja". Fundacja Zeszytów Literackich i Wydawnictwo Literackie poważnie zabierają się (a właściwie kontynuują pracę nad) do porządkowania korespondencji i innych dokumentów biograficznych Miłosza. Ukazać mają się kolejne tomy listów Miłosza i Giedroycia, Miłosza i Micińskich (te akurat wydane przez Towarzystwo "Więź"), Miłosza i Wata oraz Miłosza i Oli Watowej (to powinien być ciekawy dodatek po latach do "Mojego wieku"...), Miłosza i Jeleńskiego, ukaże się także (w Wydawnictwie W.A.B.) historia relacji Miłosz - Putrament. Z naprawdę intrygujących zapowiedzi należy wymienić przewodnik Krytyki Politycznej o Czesławie Miłoszu.
Osobiście zainteresowana jestem wnioskiem Fundacji "Tygodnika Powszechnego" pt. "Miłosz and after - polsko-amerykański projekt naukowo-poetycki". Wśród krakowskich projektów nieśmiało przebija się konferencja naukowa "Środkowoeuropejska tożsamość Czesława Miłosza i jego miejsce w kulturze europejskiej" organizowana przez warszawskie Muzeum Literatury - szkoda tylko, że wydarzenie będzie miło miejsce u Budapeszcie... (w Warszawie będzie festiwal poetycki - chyba, ale ten nie brzmi już tak zachęcająco). Nie mam natomiast pojęcia, co może kryć się pod nazwą "Miłosz na blokowisku" (wnioskującym jest 2016 Management Aleksandra Szymańska, Romuald Pokojski Sp.j. - ?) ...

Obietnic zatem wiele. W ramach postanowień noworocznych można sobie obiecać przeczytanie/obejrzenie/posłuchanie... A może jakaś aktywniejsza rola?

poniedziałek, 8 listopada 2010

rok myśliwego 2011

W łodzi podwodnej z Miłoszem. Przeczytane. Na razie tylko recenzja. Ale "Rozmowy o Miłoszu" domagają się czegoś więcej. Zazdrość to nie jest właściwe słowo na komentarz. Mit skrupulatności, pracowitości Miłosza obecny jest także w autobiograficznych tekstach najbardziej zainteresowanego własną osobowością - w Roku myśliwego pod datą 12.VIII.1987: "I być może z lęku przed ciemnym przypływem nieodpowiedzialności i wariactwa narzucałem sobie tak dużo dyscypliny, byłem tak dokładny, precyzyjny, punktualny, że niemal mógłbym uchodzić i za wzorowego piekarza, naukowca czy biznesmena" ["mit" w znaczeniu Kołakowskiego przywołanego akapit wcześniej: nie musi być fałszywy, na pewno zaś jest potrzebny; wizja biznesmena jakby nieco odległa...].

Także z Roku myśliwego: "Wczoraj wieczorem na kolacji u Nathanów i rozmowa o tym, jakimi słowami odmawiać udziału w imprezach niepoważnych, organizowanych dla celów światowych. Uczciwość nakazywałaby podawać powody, dla których uważamy, że debaty np. o tym, jak wprowadzić na kuli ziemskiej demokrację, tolerancję i pokój są stratą czasu. Ale ludzie lubią przejechać się do Paryża na cudzy koszt, a jeżeli odmawiają, wolą to robić grzecznie" (11.VIII.1987). Czy kolejny doktorat z poezji Miłosza ma większą wartość niż trochę niepoważne działanie wynikające z wiary w konieczność naprawiania świata?

Na Litwie obchody Roku Miłosza zyskują coraz konkretniejszy obraz (krótka notatka: http://www.milosz365.pl/pl,aktualnosci,75.php) - szkoda, że nie wiadomo jaki.

poniedziałek, 25 października 2010

sentymenty i ekonomia

Poprzedni post pojawił się w 30 rocznicę przyznania Miłoszowi Nagrody Nobla, najwyższy czas wspomnieć o tej dacie. W prasie pojawiło się trochę aluzji i nawiązań, ale zadbajmy tym razem o chronologię (o którą dbają administratorzy strony Roku Miłosza; należy docenić zarówno stronę główną z kalendarzem, jak i wartościowe cegiełki, z których można budować biografię - jedna z nich także przy okazji Nobla: http://www.milosz365.pl/pl,aktualnosci,71.php).

Po 9 października 1980 Miłosz znowu pojawił się w Polsce - jego teksty wracały do oficjalnych wydawnictw, a on sam odwiedził ojczyznę/synczyznę. Jak donosi artykuł z "Razem" (nr 24/1980) 6 czerwca 1981 odbyło się pierwsze spotkanie autorskie Miłosza w Polsce po 30 latach nieobecności. Miejscem, które zdołało pomieścić zgromadzone tłumy była "Stodoła" (klub warszawskiej Politechniki, choć z przyjemnością zarejestrowałam, że w wydarzenie zaangażowane było także koło polonistów UW - ono wciąż istnieje!). W nieco zmanierowanym stylu, ale przecież jednak sentymentalnie dziś brzmi:


(To fragment autorstwa Barbary Majewskiej, s.13. Z przykrością i... dumą przyznaję, że to nie ja spędziłam godziny w bibliotece w poszukiwaniu wycinków z dawnych gazet.)
"Czyż znalazłby się student, który poświęciłby spotkanie z Cz. Miłoszem dla egzaminu?!"

Również w "Razem" (nr 27/1981, s.18) ukazało się zdjęcie, które dopełnia kolekcję przygotowaną na Targi Książki we Frankfurcie:


Strona "frankfurckiej wystawy poświęconej Miłoszowi" na Facebooku cieszy - zatem rzeczywiście organizatorzy starają się trafić pod strzechy i do licznych użytkowników tego najpopularniejszego chyba już portalu społecznościowego. Należy czekać momentu, kiedy Rok Miłosza wywoła takie same emocje, jak wynik Konkursu Chopinowskiego w czasie Roku Chopina (przyznam, że tylko słyszałam o tym, co działo się w związku z tym na fejsbuku - po raz kolejny okazuje się, że dobrzy informatorzy to więcej niż połowa sukcesu). Z tymczasowo angielskiej perspektywy mogę porównać je tylko z wczorajszym (?) meczem Stoke City F.C. - Manchester United.

Uhonorowanie Miłosza przypomnieli dziennikarze i politycy: A orliki kultury? i Palikot tour de Pologne. To miłe, że niektórym zdarza się wymienić problem kultury obok kwestii związanych z wojskowością, infrastrukturą i innymi... Tymczasem w Anglii naprawdę poważnie mówi się o udziale sektora kultury w tworzeniu PKB/GDP, o znaczeniu kultury w rozwoju ekonomicznym kraju. Przestaję się zastanawiać dlaczego to właśnie Paweł Potoroczyn, swego czasu dyrektor londyńskiego Instytutu Kultury Polskiej, a dziś dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza jako pierwszy przywołał te argumenty w czasie dyskusji, którą wywołał plan Hausnera dla kultury. Jakie będzie znaczenie Roku Miłosza?

sobota, 9 października 2010

łatwiej posłuchać niż przeczytać

Krótki, ale autorski komentarz do wydarzeń w Sejmie: http://www.papierowemysli.pl/news/newsReadFull/1497. I linki do odpowiednich artykułów, co by w przyszłości nie trzeba było daleko szukać: Fedorowicz: Atakują Miłosza z niewiedzy oraz  Sejmowa bitwa na cytaty z Miłoszem w tle.
Na stronie Roku Miłosza pojawiła się zaś zakładka "Multimedia" z nagraniami wywiadu z noblistą z 1981 roku i wspominanego już autorskiego czytania wierszy. Dobrze posłuchać.
W Stoke, niewybitnym może miasteczku z regionu West Midlands, o Miłosza nie jest łatwo. W bibliotece Staffordshire University tylko Sellected poems...

niedziela, 26 września 2010

rocznice i granice

Jeśli to prawda o współczesnej kulturze i mediach, że "nieważne jak o tobie mówią, ważne, żeby mówili", to trzeba pogratulować sejmowej komisji kultury tak skutecznej promocji Miłosza i Jego Roku. A szczególne brawa należą się posłance Sobeckiej. Każda jej wypowiedź na temat naszego noblisty znajduje oddźwięk w prasie, to dzięki niej wypowiedzi poety trafiają pod strzechy. Może szkoda, że tak dziwnie dobrane są te fragmenty... ale od czegoś trzeba zacząć.
Przegłosowanie uchwały uprawomacnia istnienie bloga Miłosz 2011 i daje nadzieję, że Rok Miłosza nie będzie nazwą pustą.
Rocznic nigdy za wiele. A każda jest okazją do wybiegania nieco poza indywidualną biografię akurat świętowanego w stronę środowiska (intelektualnego, artystycznego...), w którym przyszło mu pracować. Ostatnio minęła dziesiąta rocznica śmierci Jerzego Giedroycia. W związku z nią publikacje (jedna z nich nominowana do Nike), artykuły, wspomnienia... i wystawa "Litewskim szlakiem Giedroyciów i Czesława Miłosza" w Sejnach. Nieustające w dokumentowaniu swoich dokonań Pogranicze zamieściło relację z wernisażu, w której nieodmienne definiowanie zasadniczego "pogranicza". Kresowe (jeśli użyć tego mało politycznie poprawnego słowa) pochodzenie i w ogóle geografia Miłosza stanowiły przedmiot wieloletnich badań, których nowszym skutkiem np. Wieczorem wiatr. Czesław Miłosz i Suwalszczyzna Zbigniewa Fałtowicza. Sprzyja też na pewno sentymentalnym podróżom (chętnie odwiedziłabym Szetejnie, do których wciąż zaprasza Fundacja Miejsc Rodzinnych Czesława Miłosza - nie wiem, czy aktualne). Ale ważniejsza od tych sentymentów jest pewnie "geografia intelektualna": związek wizji świata (częściowo mimowolnie przejętej) z miejscem pochodzenie, z miejscami różnych doświadczeń. To chyba także pochodzenie, podobne rozumienie sytuacji Litwy, Ukrainy i Białorusi, ułatwiało porozumienie Miłosza z Giedroyciem (nie łatwe, co, dla odmiany, łatwo zauważyć w korespondencji).
Sam Miłosz do swojej litewskości odnosił się bardzo różnie: zawsze ją podkreślał, ale nie ulegał łatwym schematom, które oferuje emigrantom polska tradycja. Przez najbliższe trzy miesiące będę śledziła "sprawę Miłosza" z Anglii, gdzie już w pierwszych dniach dopadło mnie poczucie wyższości (czym poparte?..) i radość na widok polskiego chleba (o który nietrudno nawet w poślednich miasteczkach). Tymczasem Miłosz wtedy, gdy na tzw. Zachodzie było mu może najtrudniej, czyli w l.50, dystansuje się do polskości (niestety na obczyźnie nie mam pod ręką polskiej biblioteki, więc nie sprawdzę, co dokładnie kryje się na tajemniczej stronie Zniewolonego umysłu, ale nie zdziwiłabym się, gdyby Miłosz faktycznie pisał o polskim analfabetyzmie...). Do Litwy wraca już w Stanach, gdy opisy amerykańskiego krajobrazu zestawia z kresowym "tam". Na dobre zaś litewskość wraca w jego późnych wierszach. Wraca często w tym samym kontekście: pogranicza kultury i natury, dziecięcej jedności ze światem natury przeciwstawionej dojrzalszej świadomości, że rządzą nim nieludzkie prawa. Litwa wraca też, gdy Miłosz mówi o Bogu, o tęsknocie za bezpośrednim doświadczeniem sacrum. W odpowiedzi na zarzuty wspomnianej posłanki, jeden z Wierszy ostatnich:

"Zbawiony dóbr i honorów
Zbawiony szczęścia i troski
Zbawiony życia i trwania
Zbawiony."
Czesław Miłosz, O zbawieniu [w:] Wiersze ostatnie, Kraków 2006, s.80.

niedziela, 12 września 2010

poezja także mówiona

Dobry czas dla poezji. Dominuje wśród finalistów Nike 2010 (jedynym z nich jest Julia Hartwig, której inne wyróżnienie przypomniał ostatnio kalendarz ze strony Roku Miłosza: Nagroda im. Czesława Miłosza 2009). Ukazało się "wydanie multimedialne" Wisławy Szymborskiej czy też wydanie multimedialne "Wisława Szymborska" (autorskie czytanie wierszy, poezja śpiewana, film...). Dziś pewnie wszystkie spotkania autorskie są dokumentowane na wszelkie możliwe sposoby, ale jeszcze jakiś czas temu nagrywanie poety, który recytuje własne utwory nie było takie oczywiste. Miłosz zaś należał chyba do tych niewielu, których głos mamy dobrze zarejestrowany (w dyskografii: Miłosz czyta Miłosza, Miłosz czyta Mickiewicza, Głos poety: Czesław Miłosz i inni czytają swoje wiersze - dokładniejszy adres). Dzięki temu głos ten został poddany analizie już na początku l. 80. (pamiętam taki artykuł "dla koneserów" z "Pamiętnika Literackiego" 3-4/1982 T. Dobrzyńskiej i L. Pszczołowskiej "Wiersz a recytacja"...).

niedziela, 5 września 2010

o przekładaniu

Pierwsze informacje o wydarzeniach, które mają tworzyć Rok Miłosza, przypomniały mi jedno ze spotkań uniwersyteckiego koła naukowego. Mieliśmy porozmawiać o amerykańskim, XIX-wiecznym pisarzu (warto zaznaczyć, że nie było to spotkanie amerykanistów): niektórzy przeczytali zadany tekst, inni zapamiętali nazwisko i nawet dowiedzieli się, kim był jego właściciel, pozostała garstka (bo to przecież elitarne spotkania, więc nie było nas wiele) przyszła z nadzieją, że coś ciekawego się wydarzy. Padło pierwsze pytanie: "Jaki jest aktualny stan badań nad tekstami tego autora?", a z kąta dało się słyszeć: "A o kim dzisiaj mowa?"... W czasie majowego Festiwalu Literatury im. Czesława Miłosza odbędzie się seminarium przekładowe "MIŁOSZ 365". Można już wysyłać zgłoszenia (kontrakt wydawniczy na na planowane przekłady Miłosza nie jest wymagany). Ale żarty na bok. W tym przypadku mamy do czynienia z ofertą zaadresowaną do grona specjalistów. Ciekawe, jakie projekty obejmie program "Czesław Miłosz 2011 - Promesa" - wnioski można składać do końca miesiąca.
Zaczynam obawiać się, czy nie miał racji Adam Zagajewski mówiąc w czasie ostatniego spotkania w Krasnogrudzie, że "Rok Miłosza zbliża się w kiepskim momencie. Jest ogólne poczucie, że Miłosz zstąpił do literackiego czyśćca". Jednym z dowodów są niskie nakłady jego książek, innym wyjątkowo marne i nieaktualne strony różnych instytucji związanych z noblistą - "The Miłosz Institute. Archives and Library" (dokumentacja działalności tej polsko-amerykańskiej fundacji założonej w 2003 roku i powołanej w celu "gromadzenia i katalogowania wiedzy na temat dorobku noblisty" kończy się na roku 2007), Fundacji Miejsc Rodzinnych Czesława Miłosza (założona nie bez trudności w 1997 roku, dokumentacja w wersji polskiej kończy się na roku 2003, w angielskiej na 2004, litewskie wpisy zawierają sprawozdania z wydarzeń do 2006). Ostatnim wydarzeniem, które wywołało wzmożone, choć krótkotrwałe zainteresowanie Miłoszem, była (ironiczne, choć jak najbardziej normalne) jego śmierć. Może więc minione 6 lat to wystarczająco długie oczekiwanie na powrót do jego twórczości.
Sensu takiego kroku dowodzi Tony Judt, niedawno zmarły historyk brytyjsko-amerykański pochodzenia żydowskiego, którego wypowiedź na temat Zniewolonego umysłu (opublikowana niecały miesiąc przed śmiercią) od dawna "wisi" na stronie Roku Miłosza, a w ten weekend zastała przetłumaczona i przedrukowana w "Gazecie Wyborczej" (wersja oryginalna z "The New York Review of Books"). To ciekawy tekst, także z punktu widzenia seminarium przekładowego. Judt pisze o tym, jak aktualna jest wiara w ideologię (i stosunek do rzeczywistości zdominowanej przez nią rozpięty między postawą Ketmana a użytkowników pigułki Murti-Bing) w świecie zdominowanym przez narrację kapitalistyczną i jednocześnie, jak potrzebna jest w związku z tym ciągła refleksja niepozwalająca trwać w samookłamywaniu się. Doświadczenie uniwersyteckie nauczyło go, że właśnie ten fenomen (działania podporządkowanego nadrzędnej idei, która jednak nie byłaby elementem systemu religijnego) jest zupełnie obcy studentom z XXI wieku. Okazuje się, że to nie bariera językowa, ale kulturowa/pokoleniowa stanowi problem. Niezależnie też od wszystkich innych utrudnień teksty Miłosza są po prostu hermetyczne. W przypadku poezji to zapośredniczenie przekazu jest wpisane w formę, ale odkrycie, że także prozatorskie i wcale nie literackie teksty noblisty też mają "drugie, trzecie, czwarte dno" przyszło na mnie dosyć późno. Zniewolony umysł to może najlepszy przykład tego "pisania nie wprost", ale "jawność zatajenia" (pseudonimy, skróty) prowokuje szukanie prawdziwych nazwisk i wydarzeń, ukrytych pod aluzjami. I w związku z tym od dawna chyba nikt nie pyta już o to, kim jest Alfa i kolejni bohaterowie - także na amerykańskich uniwersytetach. Natomiast uderzyło mnie przy ostatnim czytaniu Rodzinnej Europy jak dużo w tym tekście, napisanym przecież pierwotnie dla czytelników z Europy Zachodniej (więc, zdawałoby się, z założenia nie aż tak zniuansowany; celem ma być przybliżenie odległych spraw odległego kraju), ironii, którą rozumiem dopiero, gdy w tym samym czasie czytam jego korespondencję z podobnego okresu i tematów, które po latach odnajduję chociażby w Wierszach ostatnich.

niedziela, 22 sierpnia 2010

czyj jest Miłosz?

Pod tym hasłem upłynęło "Pamiętanie Miłosza" w Krasnogrudzie (13-15.08). Póki co dyskusja toczy się w gronie dosyć elitarnym, Pogranicze zaprosiło literatów, wydawców, ludzi, którzy często Miłosza znali albo z nim współpracowali. Dlatego też sprawozdanie Moniki Żmijewskiej ("Gazeta Wyboracza") z tego spotkania, które podobno było prowokacyjne i sentymentalne, oddaje głównie tę drugą cechę (Czyim Miłosz jest pisarzem?). Ale problem tożsamości noblisty na pewno (a przynajmniej tego bym sobie życzyła) jeszcze wróci w czasie najbliższych miesięcy - nie po to, żeby dalej roztrząsać, czy aby jest Polakiem (bo to zbyt nudne), ale dlatego, że nie przypadkiem kontrowersje związane z przyszłorocznym "patronatem" Miłosza pojawiają się obok komentarzy dotyczących krzyża przed Pałacem Prezydenckim (we wspomnianym już wywiadzie z Grzegorzem Gaudenem z Instytutu Książki, w wakacyjno-zastępczych wypowiedziach Janusza Palikota....). I tu ważne zdanie Barbary Toruńczyk ("Zeszyty Literackie", także partner Roku Miłosza): "To co towarzyszyło Miłoszowi do końca, to ostra wizja Polski".
Jego biografia wraca zresztą nie tylko ze względów politycznych. Twórczość Miłosza nasycona jest autobiorafizmem. Wystarczy zauważyć, jakie książki wydawano w ostatnich latach. W 2006 roku Fundacja Zeszyty Literackie opublikowała korespondencje Miłosza z Herbertem, w tym samym roku wyszły w ramach edycji Dzieła zebrane (przedsięwzięcie Wydawnictwa Literackiego i Znaku - podobno publikowanie w tym wydawnictwie zapewnia "rząd dusz", zob. wspomiana przez Palikota rozmowa z Kapuścińskim w dzisiejszej "Świątecznej") Rozmowy polskie 1978-1998 (zbiór wywiadów). W 2007 w Znaku pojawił się tom Zaraz po wojnie. Korespondencje z pisarzami 1945-1950, w 2008 Czytelnik wydał listy Miłosza i Giedroycia. W ramach dzieł zebranych wznowiono już wcześniej Autoportret przekorny (z Miłoszem rozmawia Aleksander Fiut) i Podróżnego świata - rozmowy z Renatą Gorczyńską, listy Miłosza i Thomasa Mertona. Niektóre z tych tekstów są być może lekturą dla koneserów porównywalną tylko z ostatnim 13-tomowym wydaniem dzienników Dąbrowskiej (nakład: 300 egzemplarzy) - nie wszystkich muszą fascynować pozdrowienia przesyłane przez kolejne kelnerki obsługujące Herberta czy szczegóły pracy w paryskiej "Kulturze". Niemniej materiału jest aż nadto jak na krótkie 365 dni.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Rok Miłosza: na horyzncie i w perspektywie

Rok chopinowski jeszcze w pełni, ale już zaczęła się dyskusja nad patronem kolejnych 365 dni. Będzie nim zapewne Czesław Miłosz: 30.06.2011 wypada setna rocznica jego urodzin. Czasu do stycznia jest jeszcze dużo, tym więcej do najważniejszych wydarzeń zapowiadanych na maj i czerwiec, ale już teraz pojawiają się ciekawe głosy w dyskusji nad "godnością" Miłosza, odbywają się spotkania poświęcone planowaniu przyszłego roku. Z kolei doświadczenia trwającego jubileuszu Chopina pozwalają juz zastanowić się nad wyzwaniami stojącymi przed organizatorami. Może więc to dobry czas na rozpoczęcie gromadzenia przydatnych linków, informacji o zapowiadanych wydarzeniach i "komentarzy do komentarzy" pojawiających się w prasie.
Działa już oficjalna strona Roku Miłosza: www.milosz365.pl. Jeszcze niewiele się na niej dzieje, zapewne większy ruch zacznie się z końcem 2010. Ale już teraz można tam znaleźć informacje o zadeklarowanym zaangażowaniu Uniwersytetu Jagiellońskiego (tu np. mają się odbywać sesje naukowe w czasie majowego Festiwalu Miłosza) i Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa. W związku z obchodami 6. rocznicy śmierci Miłosza odbyły się spotkania w Krasnogrudzie - dawnym majątku rodziny Miłosza, którym dziś opiekuje się Fundacja Pogranicze. Niedawno odbyło się tam także wmurowanie kamienia węgielnego pod Międzynarodowe Centrum Dialogu, które ma powstać w tamtejszym dworze. Miałam okazję niecały rok temu odwiedzić to miejsce i zobaczyć plany budowy, trzeba przyznać - imponujące i bardzo ambitne. Mam nadzieję, że rzeczywistość nie przerośnie organizatorów, szczególnie, że przedsięwzięcie zyskało aprobatę noblisty. W związku z rocznicą śmierci przypomniałam sobie pisany z tej okazji zeszłoroczny artykuł Andrzeja Franaszka Księga zdarzeń. Autor od jakiegoś już czasu pracuje nad uaktualnioną biografią noblisty  (obecnie dostępna w wersji książkowej pióra Andrzeja Zawady ukazała się w 1996 roku, nie obejmowała więc ostatnich lat życia Miłosza). W czasie Roku Miłosza na pewno przyda się oficjalna strona Miłosza tworzona pod patronatem Wydawnictwa Znak: www.milosz.pl.
To ciekawe, że z francuska brzmiący, przez wiele lat mieszkający poza granicami Polski i sławny także z romansu z Francuzką Chopin nie budził takich kontrowersji wśród patriotów, co Miłosz. Być może to kwestia materii twórczej, muzyki, która jest dużo bardziej abstrakcyjna niż słowo. Najprawdopodobniej jednak tak bardzo przywykliśmy traktować jego utwory za głęboko polskie (wiemy zresztą, że inspirowanych poslkim filklorem), że nie przychodzi nam do głowy zastanawiać się nad polskością Chopina. Skomplikowanej polskości Miłosza broni zaś dyrektor Instytutu Książki w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Chwała Bogu, że dał Polsce Miłosza. Tam też sporo o planach na przyszły rok. Cieszy informacja, że także w przyszłroczne obchody zaangażuje się Agata Zubel - dopiero co odbył się (w ramach festwialu "Chopin i jego Europa") fantastyczny koncert "Chopin Around" z jej udziałem.
Zdaje się, że literatura ma mniejszy potencjał multimedialny niż muzyka, stąd organizatorzy przyszłorocznych imprez będą mieli trudniej... i łatwiej niż w tym roku. Pewnie mniej atrakcyjne będą ławki recytujące wiersze noblisty niż te, które dziś w Warszawie zdzierają preludia i etiudy. Ale za to chyba więcej ekwilibrystyki będzie wymagało od wyobraźni artystów stworzenie widowiska "na motywach" z twórczości Miłosza na otwarcie kolejnej hali targowej (o widowisku przygotowanym z okazji ukończenia budowy hali Targi Kielce pisze Joanna Derkaczew w felietonie "Ideał sięgnął hali targowej"). Niemniej, nie popadajmy dla odmiany w nadmierny elitaryzm. Dobrze byłoby, gdyby w ciągu przyszłego roku parę myśli naszego noblisty trafiło nie tylko na stoły debat wyrafinowanych literaturoznawców, ale także "na ulicę".